wtorek, 31 maja 2016

Dziki staw

    Tegoroczny, wiosenny urlop nie mógł obejść się bez kilku zasiadek na moim ulubionym łowisku. Przygodę rozpocząłem sondowaniem i szukaniem nowych miejscówek. Postanowiłem, że każdy zestaw będzie położony w innym miejscu... Oczywiście pozostałem równocześnie tam, gdzie tamtego roku udało się złowić ryby. Nęciłem kulkami i pelletem: dwa pola na śmierdząco i jedno na słodko. Sypałem co wieczór przez okres trzech dni, czwartego dnia zrobiłem przerwę, a na samotną zasiadkę wybrałem się piątego dnia.
   

Tak właśnie wygląda mój zapakowany "karpiowóz". W tamtym sezonie razem z Tomaszem zainwestowaliśmy w przyczepę i był to strzał w dziesiątkę. Pakowanie jest o wiele szybsze i wygodniejsze.


     Na łowisku zjawiłem się późnym popołudniem. Za każdym razem jestem zachwycony tamtejszym otoczeniem i spokojem, którego nikt nie zakłóca.




    Zwodowałem ponton, uzbroiłem wędki i wywiozłem zestawy z podpięta siateczką PVA. Rozłożyłem brolkę i przygotowałem się do noclegu. 
    Około 2:00 w nocy budzi mnie centralka. Wybiegam z namiotu do wędek, a w głowie powtarzam sobie-tylko nie tnij! W wodzie jest sporo zielska, dlatego zdecydowałem się łowić na plecionki. Podbierak w pogotowiu jak i gotowość do wypłynięcia po rybę. Udało się bez przeszkód przyciągnąć karpia do brzegu. Włożyłem rybę do worka i wywiozłem zestaw ponownie. Branie było na kulkę słodką z miejsca, gdzie ubiegłego roku złowiliśmy dwie ryby.  Rano zważyłem rybkę i zrobiłem zdjęcia. Dzikusek ważył dokładnie 8 kilogramów.

 

     Tego dnia zostałem dłużej, by poobserwować wodę. Widziałem parę spławów na środku zbiornika. Znajduje się tam zarośnięte wypłycenie, popłynąłem tam pontonem i udało mi się znaleźć czysty plac z twardym dnem. Zdecydowałem, że przeniosę tam jeden z moich zestawów.
    Zanęciłem wszystkie 3 miejsca i spakowałem sprzęt. Zadowolony po nocce opuściłem łowisko z uśmiechem na ustach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz